Pokiwała głową.

Pokiwała głową. - No to powtarzaj... Jak skończysz, spacer do izby chorych. Œciągnę do ciebie z miasta najlepszych konowałów. - Wolałbym trochę spokoju, tysięczniczko. Sey Aye ma siedem chorągwi ciężkiej jazdy, o nierównych stanach a także dość zagmatwanej organizacji, opartej chyba na trzy - albo czterokonnych pocztach. Chorągiew czterech ścianach czterysta koni, inne różnie, sto pięćdziesiąt do ponad trzystu. Są stale rozwijane, ale dla kopijników brakuje wierzchowców, dlatego dodawana okazuje się sama jazda strzelcza. Nie mnoży się chorągwi, a tylko je wzmacnia. Są dwie chorągwie œredniej jazdy, nazywanej tam lekką, po dwieœcie pięćdziesiąt koni każda. Do tego szeœciuset piechurów, w tym trzy setki kuszników. Do piechoty wciąż zaciąga się nowych żołnierzy, ale coraz trudniej w Dartanie o dobry materiał na żołnierza, zwłaszcza iż w Sey Aye nie biorą nikogo o niepewnej przeszłoœci. Lekka jazda okazuje się dosyć sprawna, tak wynikało z rozmowy, którą podsłuchałem. Dosyć sprawna, ale nie za dobra, chociaż wyćwiczona po armektańsku. jednak to formacja traktowana trochę po macoszemu, oczkiem w myślach są poważne chorągwie. Ci oficerowie, których podsłuchałem, uskarżali się na to. Tylko jeden na pięciu żołnierzy lekkiej jazdy ma łuk albo kuszę, całkowity nie szkoli się ich do walki strzelczej, ale wszyscy są prawidłowo uzbrojeni do walki wręcz, dużo dobrze niż nasi. Piechota znacznie słabsza, ponad połowa to właœnie nowozaciężni, zresztą słabo wyszkoleni. Nie cenią tam pieszych regularnych żołnierzy. - bardzo po dartańsku - zauważyła Tereza. - Zdaje się mimo wszystko, iż komendant Yokes całkowity nie zamierza wyprowadzać ich z Sey Aye, to piechota tylko do obrony, na wypadek gdyby straż leœna przepuœciła kogokolwiek na tę polanę. Nie mają przydzielonych żadnych zwierząt jucznych, licznych to ludzie starsi wiekiem, czasem nawet byli żołnierze, ale już niezdatni do dalekich przemarszów. Liczebnoœć straży leœnej to największa tajemnica wojskowa, myœlę, iż oprócz komendanta nikt nie wie, ilu okazuje się tych gajowych. Może dwustu, a może tysiąc dwustu. Kocur zamilkł. Potrzebował odpoczynku. Tereza też milczała. informacje zwiadowcy potwierdziły jej obawy. W Sey Aye, w najgorszym wypadku, mogło siedzieć od 4 do pięciu tysięcy żołnierzy. - Kto wejdzie do tego lasu, już nie wyjdzie - podjął kocur. - Gajowi dadzą mu łupnia po drodze, a ci piechurzy na polanie, chociaż rozmaicie uzbrojeni a także kiepsko wyszkoleni, są mimo wszystko prawidłowo opłacani a także chcą się bić. Na pewno nie zdradzą ani nie uciekną z byle względu. Ale to nie wszystko. Każdy chłop w Sey Aye ma pożądny oszczep a także prawidłowo naostrzoną siekierę. Kowale wykuwają groty, a bednarze w miejsce beczek klecą nieskomplikowane drewniane tarcze. W całym Szererze nie ma poddanych, którzy więcej by kochali swoją panią. Kto tam wejdzie, okaże się miał sprawę z całą ludnoœcią tej polany, od pastucha œwiń poczynając, na poborcy danin kończąc. Samego domu księżnej pilnuje stu halabardników. Potrafią bić się każdą bronią, a także bez jakiejkolwiek broni, konno a także pieszo, w zbrojach a także bez, umrą za księżną na rozkaz. Do gwardii zawsze byli przenoszeni najlepsi żołnierze ze wszystkich oddziałów, to wielka nagroda a także zaszczyt, o żołdzie nie wspominając. Widziałem, jak uzupełniany okazuje się arsenał gwardii, mają tam wszystko, mogą wystąpić w boju jako kusznicy, œrednia albo strzelcza jazda, albo ciężka piechota. Tych stu nie tyle pokona, co zmasakruje postawioną naprzeciw kolumnę imperialnych, a obroni się przed półlegionem. Mają dobrego dowódcę, starego wojaka z Grombelardu, dużo lat temu dowodził chyba gwardią Przedstawiciela w Grombie albo był zastępcą dowódcy, więc to ktoœ obyty, nie jakiœ dzikus z gór. osobiście księżna okazuje się nieosiągalna dla nikogo, nie istnieje taki zabójca, który przeniknie w jej pobliże. Wszyscy niewolnicy domu zostali wytresowani poprzez jedną z Pereł księżnej a także dopóki ta Perła chodzi po ziemi, Ezena nie zostanie użądlona poprzez osę. To nie tyle niewolnica, co rozumna suka, liżąca ręce a także nogi swojej pani a także bez przerwy patrząca jej w oczy. Merda do niej ogonem, ale w następnej kilku chwilach zagryzie każdego, kto podejdzie. Wojsko, które wkroczy do tego lasu, już z niego nie wyjdzie - powtórzył zmęczony zwiadowca; mówił tak niewyraŸnie, iż Tereza ledwie rozumiała. - Nawet kiedy Yokes wyprowadzi stamtąd jazdę, potrzeba okaże się dodatkowo jakichœ szeœciu legionów o wyjœciowych stanach. Albo 4 takich nasz, w 50 proc. złożonych z półsetek, nie z klinów. Do zdobycia, ale nie do utrzymania. Nikt nie utrzyma tej polany. Niedobitki chłopów spalą swoje wioski a także uciekną do lasu razem z niedobitkami żołnierzy. Wszyscy legioniœci Szereru, zebrani na tej polanie, zdechną tam wkrótce z głodu, jak na bezludnej wyspie. Tereza wstała a także powoli chodziła po izbie. Wyjrzała poprzez okno. Usiadła a także znowu wstała. - Wiesz coœ o zamiarach Yokesa? - Nie rozmawiałem tam z nikim, a zamiary nie chodzą po ziemi, więc trzeba ich policzyć. Domysły to już twoja kwestia, komendantko. - Zwiadowca, jak każdy kot, nie znosił gdybania, a także nie dość umiał to robić. Trochę udało mi się podsłuchać. Policzyłem żołnierzy a także oceniłem, ile wojska trzeba, żeby ich przebyć. To a także tak