Shannon zesztywniał. – Proszę, mów dalej, magistrze

Shannon zesztywniał. – Proszę, powtarzaj dalej, magistrze – rzuciła cierpko. – Co takiego źle zrozumiałam? Co jest tak okropnie delikatnego w tym dysczarującym mordercy? Shannon odwrócił się a także odpowiedział krótkimi, przyciętymi słowami. – To był wypadek. Jeden ze zniekształconych poprzez Berra czarów zabił kilku akolitów. Przyznał się do winy a także pozwolono mu zostać tu w funkcji małego rangą bibliotekarza. Chłopak próbował tylko się uczyć. Nikt jednak nie chciał go nauczać, więc eksperymentował na własną rękę. Niestety, dwa dekady później jego dysczar zabił kilku magów. Berr uciekł w głąb spiryjskiej sawanny a także zginął. – Czyli kakografowie jednak są niebezpieczni? – przez trzysta lat od czasu Jamesa Berra nie zdarzył się ani jeden tak niebezpieczny kakograf. To północna fascynacja dysczarami czyni cię tak podejrzliwą wobec każdego kakografa, że traktujesz ich niczym żmije przyczajone w trawie. Mógłbym dodać, że ta fascynacja została wzmocniona poprzez frakcje kontrprzepowiedni, z dużym uszczerbkiem dla naszych akademii. – Magistrze, wiem, że ścierałeś się z przywódcami frakcji kontrprzepowiedni, ale uważaj, co mówisz. Nawet twój rektor wyraził się pochlebnie na temat ich interpretacji przepowiedni. Shannon odsunął z twarzy zbłąkany warkoczyk dredów. – A ty, Amadi? Komu jesteś winna lojalność? – Jestem strażniczką – odpowiedziała ostro. – Nie bierzemy udziału w grach frakcji. – Ależ oczywiście – chłód zgodził się Shannon. – Nie przyszłam tu, żeby mnie obrażano, magistrze. Przybyłam po plotkę. – Urwała. – Powiedz mi więc, czy są w Starhaven jacyś kakografowie o szczególnych umiejętnościach? Shannon wypuścił powietrze poprzez nos a także spróbował się uspokoić. – Kilku. – A czy jakiś kakograf nauczył się pisać czary w wyższych językach magicznych? – Co sugerujesz? – Shannon obrócił się w jej stronę. – Dysczar, który zabił magistrę Finn, został napisany w numenosie. Shannon wyprostował kręgosłup. – Nie pozwolę na oskarżanie kakografa tylko dlatego, że przeraża cię myśl o zbirze, który użył dysczaru. – W Astrophell przenigdy nie stawałeś tak mocno w obronie swoich studentów. Zaśmiał się cierpko. – Nie potrzebowałaś ochrony, Amadi. owe dzieci są inne. – Inne czy nie, nie możesz bronić ich przed uczciwym śledztwem. Pytam jeszcze raz: czy posiadasz tu kakografa, który potrafi pisać w wyższych językach? – okazuje się jeden. Ale on przenigdy by nie... – a także kto – przerwała mu Amadi – jest tym chłopcem? – To mój praktykant. 7 ROZDZIAŁ Już po kilku krokach od opuszczenia druidów Nikodemus rozpoczął formowanie haseł do Wieży Bębna. Wszędzie indziej w Starhaven drzwi wyposażono w zamki, które nie otwarłyby się bez podania im kilkuset wyszukanych zdań, drzwi Wieży Bębna wymagały jednak tylko jednego zdania napisanego we wspólnym języku. Mimo to Nikodemus potrzebował całej wieczności na uformowanie bladych, zielonych run. Ich tekstura zbliżona była do szorstkiej, sztywnej tkaniny. powodując runy, prawie czuł na plecach przeszywające spojrzenie Deirdre.